![]() |
źródło: http://www.kursy.pszczyna.zdz.pl |
Tymczasem obok marnych zarobków, jest jeszcze marna opinia społeczna. To jakby zawód- porażka. Zawód, do którego bierze się każdego i właściwie byle kogo- do Niemiec starsze kobiety, co odchowały już swoje dzieci w Polsce, do Anglii- te, co znają mniej więcej język i powiedzą na wstępnej rozmowie, że opiekowały się chorym dziadkiem lub wujkiem.
Tymczasem wedle danych Eurostat starzejemy się jako społeczeństwo, i starzeć się będziemy nadal.
![]() | |
źródło: http://epp.eurostat.ec.europa.eu |
Po niemal trzech latach pracy jako opiekunka w domu starości, piszę o tym właściwie po raz pierwszy. Gdzieś po drodze załapałam nieprzychylne nastroje w powietrzu- twoja praca nie jest nawet interesująca, co dopiero mówić o pasji, więc przy kolacji o niej wspominać nie będziemy. Straciłam szacunek do tego, co robię, a nawet, po części, do siebie samej.
Szczerze, większość ludzi, z którymi rozmawiałam na temat mojej pracy, mówiła z obrzydzeniem:
,,Jak ty możesz wycierać tyłki tym staruchom ???"
Jedynie ci, którzy pracują wraz ze mną, mogą podejść do tematu na luzie, obiektywnie i z dystansem. Zamykamy się więc w pomieszczeniach służbowych i tkamy grubą nić tajemnic wokół nas, nie pozwalając im przedostać się do zewnętrznego świata, gdzie przecież nie są mile widziane.
A dziś- proszę bardzo. Uchylam rąbka tajemnicy.
Otóż- przede wszystkim praca opiekuna nie kręci się tylko i wyłącznie wokół kwestii higienicznych. Z drugiej strony, nie ma też natury stricte psychologicznej- pełnienia funkcji kogoś, kto wspiera i towarzyszy, wysłuchuje, rozmawia, karci i pociesza.
Jest w gruncie rzeczy swoistą mieszanką dwóch wyżej wspomnianych, plus kilku innych dziedzin; takich jak drobne zabiegi kosmetyczno- fryzjerskie, usługi kelnersko- barmańskie, znajomość obsługi technicznej urządzeń tj wózki, podnośniki, nawilżacze powietrza, butle z tlenem, projektor i ekran...
Jesteśmy obecni w każdym aspekcie życia staruszków zamieszkujących w naszym domu. Wobec czego nieodzowne są w naszej pracy cechy takie jak:
Cierpliwość- można oczywiście uczyć się jej z czasem, lecz bez jako takiej rezerwy początkowej, zakodowanej pewno gdzieś w genach, nie ma co myśleć o tym zawodzie. Ludzie starsi ruszają się i myślą dużo wolniej, więc należy po prostu dostosować się do ich tempa, nie pospieszać, pozwolić układać puzzle przez dwie godziny z rzędu, dać czas na dziesięciominutowe mycie twarzy.
Dystans- ten przydaje się w naszej pracy na każdym kroku, począwszy od śmierci pacjenta, którą zwyczajowo kończy się każdy pobyt w domu starości. Bez dystansu do pracy, nasze życie rodzinne, już dawno leżałoby w gruzach- wziąwszy pod uwagę, że w czasie mojej ,,kariery" opuściło nas już jakieś, lekką ręką licząc, pięćdziesiąt osób. Dystans przydaje się też w przypadku osób cierpiących na zaburzenia psychiczne, których mamy u nas całe spektrum. Bywa, że jakaś błaha sprawa, wytrąca je na dobre z równowagi. Wówczas w praktyce widzimy co oznacza np cierpieć na zaburzenia afektywne dwubiegunowe, i przestajemy patrzeć na problem tylko i wyłącznie z własnego punktu widzenia. Przez co rośnie w nas tolerancja jako taka...
Empatia - ludzie, którymi się zajmujemy to być może obraz kogoś, kim sami staniemy się w przyszłości. Dla nich sytuacja niepełnosprawności i zależności od innych, może być dużo trudniejsza do zaakceptowania niż dla nas, przyzwyczajonych skądinąd do tej pracy. Okazuje się, że większość starszych osób trafia do domów opieki z powodu problemów z nietrzymaniem moczu, które swoją drogą dotyka sporej liczby społeczeństwa (może na nie cierpieć do 50% kobiet w okresie po menopauzie)* Zamiast zamiatać problem pod dywan, a osoby nim dotknięte zostawiać z poczuciem winy i odrzucenia, może lepiej zdać sobie sprawę, że i my sami będziemy musieli stawić mu czoło w przyszłości, uznać go za coś ludzkiego i normalnego, a wówczas przestanie nam wydawać się tak ,,dyskomfortowy".
Otwartość- tutaj nie ma nawet nad czym gdybać- jeśli jesteś pierwszą osobą, która wchodzi do czyjegoś prywatnego pokoju i towarzyszy mu w każdej najprostszej czynności porannej toalety, to po prostu musisz być w ten czy inny sposób, człowiekiem otwartym. Rozmownym, zagadującym, współczującym, lubiącym przebywać wśród ludzi. Bez dwóch zdań.
Profesjonalizm- na tyle, na ile wymaga tego od ciebie twój statut. W szwajcarskiej rzeczywistości domów opieki istnieje cały szereg różnie wykwalifikowanych pracowników, ale profesjonalizm najniższego stopnia będę rozumieć jako przykładanie się do swoich obowiązków i zwracanie uwagi na rzeczy, które mogą oznaczać coś niedobrego ( czy to np w wyglądzie skóry, czy też zachowaniu podopiecznego) i poinformowanie o tym jednego z większych profesjonalistów;) Ten obszar naszej pracy, dla mnie osobiście, był i będzie zawsze wspaniałą lekcją, ponieważ wcześniej nie miałam pojęcia o wielu zagadnieniach z gruntu medycznych. Mam nadzieję, że jeśli zajdzie taka potrzeba, będę w stanie zająć się moimi bliskimi w domu, bez ryzyka, że po kilku dniach będą musieli trafić do szpitala z powodu odleżyn...
Poczucie humoru- przydaje się bardzo często, także, a może nawet przede wszystkim, w kontaktach z tzw trudnymi pacjentami. Uśmiech łagodzi napięcie. Śmiać można się z wielu rzeczy, niepełnosprawni często śmieją się z własnych ułomności, co im samym pozwala nabrać swoistego dystansu. Dobry żart zamiast wzajemnego udowadniania sobie kto tu rządzi należy do często gęsto praktykowanej ugody w naszym domu opieki.
Odporność na stres - która też przychodzi z czasem i jest tym większa, im więcej trudnych sytuacji się doświadczyło. Zemdlenia, wylewy, ataki epilepsji- to wszystko zdarza się wśród naszych staruszków dość często. Nikt z nas nie panikuje, dzięki czemu możemy przeprowadzić sprawną akcję szybkiej pomocy, z jednoczesnym zapewnieniem bezpieczeństwa i szybkiego powrotu do codzienności tym pensjonariuszom, którzy zatroskani obserwowali zdarzenie...
Kiedy byłam w podróży w Turcji, grupa spotkanych tam rodaków, powątpiewała pod nosem: ,,Aj, tak, tak jak większość ludzi po studiach w Polsce wyjechałaś, żeby zajmować się tymi, których bogate społeczeństwa już nie potrzebują, bezużytecznymi starcami"
A jednak, gdy znalazłam się w Kenii , gdzie starców i chorych praktycznie nie widzi się na ulicach, jedna z towarzyszek podróży w unieruchomionym długie godziny autobusie, powiedziała mi:
,,Masz piękną pracę. Zajmować się tymi, którzy są tak naprawdę bezbronni. Tymi oddalonymi przez własne rodziny. To prawdziwie chrześcijańskie zadanie i praca dana Ci od samego Boga"
Nie wiem jak Wy, ale ja trzymam się tej drugiej wersji:)
*źródło:www.kobieta.wp.pl
A dziś- proszę bardzo. Uchylam rąbka tajemnicy.
Otóż- przede wszystkim praca opiekuna nie kręci się tylko i wyłącznie wokół kwestii higienicznych. Z drugiej strony, nie ma też natury stricte psychologicznej- pełnienia funkcji kogoś, kto wspiera i towarzyszy, wysłuchuje, rozmawia, karci i pociesza.
Jest w gruncie rzeczy swoistą mieszanką dwóch wyżej wspomnianych, plus kilku innych dziedzin; takich jak drobne zabiegi kosmetyczno- fryzjerskie, usługi kelnersko- barmańskie, znajomość obsługi technicznej urządzeń tj wózki, podnośniki, nawilżacze powietrza, butle z tlenem, projektor i ekran...
Jesteśmy obecni w każdym aspekcie życia staruszków zamieszkujących w naszym domu. Wobec czego nieodzowne są w naszej pracy cechy takie jak:
Cierpliwość- można oczywiście uczyć się jej z czasem, lecz bez jako takiej rezerwy początkowej, zakodowanej pewno gdzieś w genach, nie ma co myśleć o tym zawodzie. Ludzie starsi ruszają się i myślą dużo wolniej, więc należy po prostu dostosować się do ich tempa, nie pospieszać, pozwolić układać puzzle przez dwie godziny z rzędu, dać czas na dziesięciominutowe mycie twarzy.
Dystans- ten przydaje się w naszej pracy na każdym kroku, począwszy od śmierci pacjenta, którą zwyczajowo kończy się każdy pobyt w domu starości. Bez dystansu do pracy, nasze życie rodzinne, już dawno leżałoby w gruzach- wziąwszy pod uwagę, że w czasie mojej ,,kariery" opuściło nas już jakieś, lekką ręką licząc, pięćdziesiąt osób. Dystans przydaje się też w przypadku osób cierpiących na zaburzenia psychiczne, których mamy u nas całe spektrum. Bywa, że jakaś błaha sprawa, wytrąca je na dobre z równowagi. Wówczas w praktyce widzimy co oznacza np cierpieć na zaburzenia afektywne dwubiegunowe, i przestajemy patrzeć na problem tylko i wyłącznie z własnego punktu widzenia. Przez co rośnie w nas tolerancja jako taka...
Empatia - ludzie, którymi się zajmujemy to być może obraz kogoś, kim sami staniemy się w przyszłości. Dla nich sytuacja niepełnosprawności i zależności od innych, może być dużo trudniejsza do zaakceptowania niż dla nas, przyzwyczajonych skądinąd do tej pracy. Okazuje się, że większość starszych osób trafia do domów opieki z powodu problemów z nietrzymaniem moczu, które swoją drogą dotyka sporej liczby społeczeństwa (może na nie cierpieć do 50% kobiet w okresie po menopauzie)* Zamiast zamiatać problem pod dywan, a osoby nim dotknięte zostawiać z poczuciem winy i odrzucenia, może lepiej zdać sobie sprawę, że i my sami będziemy musieli stawić mu czoło w przyszłości, uznać go za coś ludzkiego i normalnego, a wówczas przestanie nam wydawać się tak ,,dyskomfortowy".
Otwartość- tutaj nie ma nawet nad czym gdybać- jeśli jesteś pierwszą osobą, która wchodzi do czyjegoś prywatnego pokoju i towarzyszy mu w każdej najprostszej czynności porannej toalety, to po prostu musisz być w ten czy inny sposób, człowiekiem otwartym. Rozmownym, zagadującym, współczującym, lubiącym przebywać wśród ludzi. Bez dwóch zdań.
Profesjonalizm- na tyle, na ile wymaga tego od ciebie twój statut. W szwajcarskiej rzeczywistości domów opieki istnieje cały szereg różnie wykwalifikowanych pracowników, ale profesjonalizm najniższego stopnia będę rozumieć jako przykładanie się do swoich obowiązków i zwracanie uwagi na rzeczy, które mogą oznaczać coś niedobrego ( czy to np w wyglądzie skóry, czy też zachowaniu podopiecznego) i poinformowanie o tym jednego z większych profesjonalistów;) Ten obszar naszej pracy, dla mnie osobiście, był i będzie zawsze wspaniałą lekcją, ponieważ wcześniej nie miałam pojęcia o wielu zagadnieniach z gruntu medycznych. Mam nadzieję, że jeśli zajdzie taka potrzeba, będę w stanie zająć się moimi bliskimi w domu, bez ryzyka, że po kilku dniach będą musieli trafić do szpitala z powodu odleżyn...
Poczucie humoru- przydaje się bardzo często, także, a może nawet przede wszystkim, w kontaktach z tzw trudnymi pacjentami. Uśmiech łagodzi napięcie. Śmiać można się z wielu rzeczy, niepełnosprawni często śmieją się z własnych ułomności, co im samym pozwala nabrać swoistego dystansu. Dobry żart zamiast wzajemnego udowadniania sobie kto tu rządzi należy do często gęsto praktykowanej ugody w naszym domu opieki.
Odporność na stres - która też przychodzi z czasem i jest tym większa, im więcej trudnych sytuacji się doświadczyło. Zemdlenia, wylewy, ataki epilepsji- to wszystko zdarza się wśród naszych staruszków dość często. Nikt z nas nie panikuje, dzięki czemu możemy przeprowadzić sprawną akcję szybkiej pomocy, z jednoczesnym zapewnieniem bezpieczeństwa i szybkiego powrotu do codzienności tym pensjonariuszom, którzy zatroskani obserwowali zdarzenie...
Kiedy byłam w podróży w Turcji, grupa spotkanych tam rodaków, powątpiewała pod nosem: ,,Aj, tak, tak jak większość ludzi po studiach w Polsce wyjechałaś, żeby zajmować się tymi, których bogate społeczeństwa już nie potrzebują, bezużytecznymi starcami"
A jednak, gdy znalazłam się w Kenii , gdzie starców i chorych praktycznie nie widzi się na ulicach, jedna z towarzyszek podróży w unieruchomionym długie godziny autobusie, powiedziała mi:
,,Masz piękną pracę. Zajmować się tymi, którzy są tak naprawdę bezbronni. Tymi oddalonymi przez własne rodziny. To prawdziwie chrześcijańskie zadanie i praca dana Ci od samego Boga"
Nie wiem jak Wy, ale ja trzymam się tej drugiej wersji:)
*źródło:www.kobieta.wp.pl
bardzo podziwiam osoby, które są w stanie wykonywać taką pracę. jeszcze bardziej po tym, co napisałaś. sama nie wiem, czy bym dała radę. pozdrowienia dla Twoich staruszków, chciałoby się napisać ;)
OdpowiedzUsuńDzięki, przekażę:) Co do tego kto się nadaje, a kto nie- jeszcze nie tak dawno temu też sądziłam, że nie dałabym rady.
Usuń