Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

piątek, 9 grudnia 2011

Zima na wysokościach

Padało przez dwa okrągłe dni. Bez przerwy. Mgła przysłoniła dolinę na czterdzieści osiem godzin, po czym wczoraj z rana, w dniu wolnym od pracy w całym kantonie, zaświeciło wreszcie słońce. Naszym oczom ukazały się zaśnieżone na nowo szczyty gór, a że temperatura znów pozwalała paradować w ciepłym sweterku, pojechaliśmy przed siebie, po raz pierwszy w tym roku doświadczyć zimy w pełni:)


 
Jedyną przełęczą prowadzącą przez Alpy, która nadal pozostała otwarta, okazała się Simplon Pass, na którą też wyjechaliśmy ( jej wysokość to nieco ponad 2000 m.n.p.m.). Na górze było przepięknie! O tej porze roku nie ma tam prawie turystów, więc rozkoszowaliśmy się spacerkiem wyłącznie w naszym rodzinnym gronie. Inna sprawa, że pomimo słońca, zimno również doskwierało, i po kilkunastu minutach przeprawy przez zaspy sięgające kolan, dygotaliśmy z zimna. Nie udało się też ulepić obiecanego Maksowi bałwana, bo śnieg zupełnie nie chciał trzymać się kupy;)
 Ale za to widoki były nie do pogardzenia...



Jak widać radocha śniegowego szaleństwa nie znikała z buźki naszego smyka. Na końcu przeprawy, urządziliśmy jeszcze sobie małą sesję...




...po czym wsiedliśmy do ciepłego samochodu i udaliśmy się w drogę powrotną, gdzie czekał na nas pyszny obiad ( a raczej czekał na to, żeby go wreszcie przygotować...)
Nadchodzący weekend zapowiada się nam za to pod znakiem pracy- mi, w domu opieki i Mariuszowi, przy urządzaniu łazienki w studiu, które buduje na dole rodzina, u której stacjonujemy ( to już ich trzecie z kolei!!!). My tymczasem myślimy o przeprowadzce. Chyba wreszcie dojrzeliśmy do tej decyzji, mamy jedno miejsce na oku, a to, czy przeprowadzimy się w nie już w styczniu, czy też nie, okaże się najprawdopodobniej w przeciągu kilku dni...
Decyzja nie jest łatwa, bo wiąże się dla nas z kilkoma innymi, między innymi kupnem drugiego samochodu i koniecznością używania go w naprawdę trudnych warunkach ( góry i serpentyny)... Jak można się domyślać, marzy nam się przeprowadzka na bardziej odludne tereny, ale jak się to wszystko potoczy, poczekamy, zobaczymy:)

4 komentarze:

  1. Brdziej odludne tereny??? Szaleni :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem dlaczego nie widać tu Twoich komentarzy, Ester:) W każdym razie odludzie naszego wyszperanego w gazecie mieszkanka jest naprawdę znaczne, ale bez przesady...Mieszkalibyśmy tam już w paśmie drzew iglastych, na jakichś 1300 m.n.p.m. Naokoło jest tam cudnie! Niestety nie ma np pralki i nie wiem czy przeprowadzka w końcu zakończy się sukcesem. W każdym razie prym wiedzie stanowczo jeden najważniejszy argument: bylibyśmy wreszcie sami! A to dla rodziny z dzieckiem, to wręcz konieczność:)

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie nie wiem, co z tymi komentarzami, miałam już Cię pytać, czy je usuwasz ;) A z przeprowadzką - super miejsce... tylko ja bym siębała, że wyżej żyje się trudniej ;) Takie codzienne sprawy, odśnieżanie etc :) Buziaki

    OdpowiedzUsuń