Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Zapiski dni ostatnich

Póki co pozostajemy zakopani. Wieczorami chodzę na magiczne spacery, którym nie mogę się oprzeć mimo braku odpowiedniego osprzętu ( zostawiliśmy w Polsce czapki, rękawiczki i zimowe buty, ale wyjazd już wkrótce, więc może jakoś dotrwamy). Gdy tak wychodzę, to nie mogę się oprzeć wrażeniu, że ktoś zaczarował tę naszą szwajcarską wioskę. Tak tu inaczej. Bajkowo. Pięknie...
Weekend upłynął nam właściwie na celebrowaniu zimy. A najlepszy w tym wszystkim był Maks, który z własnej nieprzymuszonej woli rzucał się w zaspy, wytyczał ścieżki poboczami, na których śnieg sięgał mu powyżej kolan, biegał, rzucał w nas śnieżkami i cieszył się do mrugających Mikołajów, którymi poobwieszane są okoliczne domy.Jego radość była czymś zupełnie naturalnym, pozwoliła mi przypomnieć sobie jak to było ze mną za młodu. Całe boże dnie, gdy tylko sypnęło śniegiem, spędzałam na dworze! Ileż rzeczy można było robić, ile zabaw wymyślać! I mróz w niczym zupełnie mi nie przeszkadzał. Mimo, że nie potrafię jeździć ani na nartach, ani na łyżwach, kiedyś naprawdę kochałam zimę... A teraz stoję jak słup patrząc na moje dziecię i myślę w duchu, że to tonięcie w śniegu na pewno skończy się jakimś choróbskiem..Ehhh, dorosłość...Dobrze, że przynajmniej urok zimy pełnej śniegu jeszcze na mnie działa:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz