,,Don't get any big ideas
They're not gonna happen..."
Śpiewają moi ukochani pasjonaci muzyki z Radiohead. To musi być jakiś urok przyciągania się przeciwieństw, bo nucę w kółko, choć nie wierzę w to zupełnie...
Dopiero niedawno odkryłam co mruczy wokalista w tym utworze, bo ciężko go zrozumieć z samego tylko słuchu ( wierzcie mi, nawet moi angielskojęzyczni znajomi tego nie odgadli)...
Jeśli ktoś ma ochotę pomruczeć, to cały utwór jest tutaj:
Tymczasem pieszczę w myślach swój własny wielki pomysł:) A może i nie wielki, ale oczywisty. Może taki, którym innym wydaje się nie wiadomo czym, lecz dla mnie (dla nas) jest jedynie wypełnieniem naszego powołania.
Szczerze pisząc, ani Szwajcaria, ani nasza praca tutaj, ani ten własny dom i rzeczy się w nim znajdujące, ani plany studiów tu, wzbogacania się, życia przykładnego obywatela, nie są naszą drogą... I im bardziej w nią brniemy, tym bardziej oddalamy się od siebie nawzajem i od siebie samych...
Dlatego powstał WIELKI POMYSŁ, który prędzej czy później musi się spełnić...
Poza tym przekonałam się, że własną misję w życiu można odkryć, gdy myśl o niej wywołuje w nas radość. Tymczasem w moim przypadku nie jest to wysoka pensja, ani nawet własny dom, ani drogie ubrania, ani idealny wygląd, ani lśniąca inteligencja, szanowany zawód, czy oczytane dziecko:)
O, ja tez potrzebuje taki WIELKI POMYSL... :)
OdpowiedzUsuńpzdr
Klara F.
Myślę, że już go MASZ. Wystarczy tylko poszukać w sercu:) Pozdrawiam!
Usuń