Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

wtorek, 24 grudnia 2013

Szopka, która drżała w posadach



,,Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów». A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: "Bóg z nami". Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie, lecz nie zbliżał się do Niej, aż porodziła Syna, któremu nadał imię Jezus."( Mt 1,18-25)





Ta wersja jest nam powszechnie znana.Tak znana, że aż się przejadła. Przeczytamy ją w domu, w kościele, zrobimy szopkę, opowiemy dzieciom co i jak z tym małym Jezuskiem, jak mu marzły stópki i jak płakał z zimna, choć w Izraelu przecież wcale zimno nie jest...

Piękna tradycja, cudownie spędzone rodzinne chwile, wspaniała legenda. LEGENDA- tak przeczytałam w jednej ze świeżo wydanych gazet...

A co, gdyby to wszystko NIE BYŁO JEDYNIE LEGENDĄ???

Gdyby ten mały dzieciak w żłóbku obok osłów i baranów, był najniebezpieczniejszym, najodważniejszym mężczyzną na świecie, Bogiem, który przychodząc na świat, złamał wszelkie zasady i dał się zabić w imię Miłości?
Zdaje mi się, że siły zła drżą przed Jego potęgą dużo wymowniej, niż mieszkańcy planety ziemi, którzy chętnie włożyliby na niego strój ,,nieszkodliwego hippisa". Tymczasem istnieje jeszcze inny opis Narodzenia Pańskiego:


,,Potem wielki znak się ukazał na niebie:
Niewiasta obleczona w słońce
i księżyc pod jej stopami,
a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu.
  A jest brzemienna.
I woła cierpiąc bóle i męki rodzenia.
  I inny znak się ukazał na niebie:
Oto wielki Smok barwy ognia,
mający siedem głów i dziesięć rogów
- a na głowach jego siedem diademów.
I ogon jego zmiata trzecią część gwiazd nieba:
i rzucił je na ziemię.
I stanął Smok przed mającą rodzić Niewiastą,
ażeby skoro porodzi, pożreć jej dziecię.
I porodziła Syna - Mężczyznę,
który wszystkie narody będzie pasł rózgą żelazną (...)"(Ap 12,1-5)


Jak bardzo kontrastuje on ze spokojem drewnianej stajenki...Tutaj toczyła się prawdziwa WALKA. Był ktoś, kto wył z nienawiści na widok małego dziecka. Od początku miała miejsce walka.

I po dziś dzień właściwie to się nie zmieniło.

W tym roku życzę więc każdemu, kto czyta te słowa zwycięstw w codziennych walkach. I osobistego spotkania z Tym, o którego urodzinach dzisiaj pamiętamy:)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz