Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Moje zawodowe dylematy...

Końcem maja, gdy mieliśmy totalne urwanie głowy z szukaniem pracy dla znajomych, stuknął nam niepostrzeżenie ROK życia w Szwajcarii. Nie chce mi się robić bilansów na tak i nie (tak jak to kiedyś skrzętnie spisywałam), chcę tylko napisać, że to wręcz nierealne. Jak to możliwe, że nawet nie zauważyłam upływającego czasu? W ciągu tego roku byłam zaledwie dwa razy w Polsce, i to dwa razy na kilka ( sześć, siedem)dni. Jak to możliwe, że dalej normalnie żyję? Że nie wysiadło mi z tęsknoty serce?
Co jest jednak w tym wszystkim najdziwniejsze, nie potrafię określić własnej pozycji na mapie mojego życia. Dawniej to było co innego; na studiach wiedziało się, że się je skończy i ile to jeszcze potrwa, mój pobyt w Szkocji był naznaczony tymczasowością ( miałam dziekankę), więc wiadomo było co i jak, a teraz.??? Znajomi pytają o jakieś plany na przyszłość, a ja się motam...
Nie mam pojęcia ile tu zostanę, czy w ogóle zostanę, czy chcę wracać do Polski, czy może uderzyć w jeszcze zupełnie inne miejsce...
Jestem w Szwajcarii od roku. Na początku każdy dzień był tu dla mnie wyzwaniem. Bardzo chciałam mieć pracę, którą wykonuję nieprzerwanie już od października, a teraz widzę, że spoczęłam sobie w niej na laurach...Nauczyłam się mówić na tyle, że nie muszę umieć już więcej.... Pracuję jako opiekun osób starszych, każdy mój dzień w pracy wygląda podobnie...
Tyle, że coś nie daje mi poprzestać na tym, co mam.... Od jakiegoś czasu czuję, że muszę spróbować innej pracy, wziąć się solidnie za język, wycisnąć okazję, jaka mi się trafiła, czyli życie w obcym kraju, jak cytrynę, do granic możliwości....
No i popytałam znajomych, pojechałam z koleżanką, co nie dość, że zawiozła mnie na miejsce, to mi jeszcze doglądnęła pierworodnego w czasie gdy ja wraz z doradcą zawodowym rzucałam światło na przyszłą życiową karierę...Dogadaliśmy się, że moje polskie papiery są tu uznawane, trzeba jedynie przeprowadzić ich rozpoznanie w Bernie...Kosztuje to, bagatela, osiemset franków...Potem kolejne dwieście za egzamin z języka, do którego musiałabym się solidnie przygotować (nie mam pojęcia, czy sama dałabym radę, serio). A potem szukanie nowej pracy...
Mogłabym ponoć starać się o dyplom szwajcarski w zawodzie pracownika socjalnego, co zawsze bardzo mnie kręciło, do czego czuję się powołana, ale...no właśnie, jest kilka ,,ale"....
Pomijając koszty tego wszystkiego, które zwróciłyby się prawdopodobnie wraz z pierwszą nową wypłatą, obawiam się, że:
-jestem już w wieku, gdy się chce coraz mniej, choć przyznam, że w sumie uczyć zawsze się lubiłam, więc ten punkt traktuję lekko;
-mam Maksa w domu. A Maks ma do mnie cały czas jakiś interes. Nie jest dzieckiem-aniołem, ale takim, co się ściga wyimaginowanymi wyścigówkami po korytarzu, skacze po łóżkach, włazi na okna, i woła nieustannie i donośnie:,,Mamo! MAMO!MAMOOOOOOO!!!!"
-ten język(!) Próbowałam robić kursy przy użyciu komputera, co prawie nigdy nie trwało długo, z różnych powodów, między innymi zawartych w punkcie drugim;), kursy w mieście są drogie, nie mam samochodu, autobusy prawie nie kursują, a poza tym często kończę o 20, a nawet o 21 ( nawet gdyby istniały szkoły otwarte o tej godzinie, to  mój mózg jest już wówczas oporny na absorbowanie nowych wiadomości)...
- nie wiem czy chcę zostać w Szwajcarii, czy chcę tu zostać dłużej niż rok....Wątpliwości moje dzieli ze mną Mariusz, i tak siedzimy gryząc się co dzień z myślami: ,,Ustalać definitywną datę wynoszenia się stąd, czy nie ustalać?"
-nie znam zupełnie rynku pracy w zawodzie ,,assistante sociale", nie wiem jak patrzą na ludzi z obcobrzmiącym nazwiskiem w tej branży, nie znam się na prawie rodzinnym i opiekuńczym tego kraju, nie wiem jak się tu pracuje, a materia  jest wszak bardzo delikatna (człowiek! i to z bagażem problemów!!!)
No i tak się waham...
Następny krok ( rozmowa z kobietą od spraw ,,dyplomowych" w tutejszej wyższej szkole pedagogicznej) przede mną. Mam już kogoś, kto jest chętny mnie zawieźć.... I kilka osób trzymających kciuki za całą akcję...Więc może jednak warto???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz