Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

czwartek, 16 sierpnia 2012

Wakacyjnie;)

Bardzo długo w swoim życiu kontynuowałam system dłuuuugich wakacji. Wydawało się nawet, że i w zawodowej przyszłości będę wciąż mieć dwa miesiące wolnego...
Do 26. roku życia, w którym skończyłam studia, zaledwie raz pracowałam w gorące lato. Tam zaś, gdzie się wówczas znalazłam, i tak było zimno i chlapa ( północna Szkocja):)
Teraz właśnie przemykają mi przez palce trzecie wakacje od studenckich czasów, i pracuję sobie całe okrągłe lato...Rok temu byłam na gruszkach, potem zaczęłam pracę tam, gdzie pozostałam do dziś, jednym słowem miałam wtedy lekki zapierdziel, najpierw nieustannie od poniedziałku do soboty, potem bez sobót, na rzecz pięciu dni pracy w tygodniu. A teraz...jest lajcik.
Jestem zatrudniona w ramach 80% pełnego etatu, wolne wypada mi czasem w środku tygodnia, rzadziej w weekend, ale mogę dowolnie się nim nacieszyć, bo trwa gorące lato...
I tak wczoraj ,po przyjemnym wylegiwaniu się w nowo przemeblowanej sypialni ( nasz dom to jeszcze wciąż wielki rozgardiasz, ale pomału przybiera pozory normalności), po wspólnym sprzątaniu i późnym śniadaniu, poszliśmy na basen... Na termometrze było z trzydzieści pięć kresek, a tam na miejscu masa ludu, piski dzieci, lody na patykach, opalanie, albo leżenie w cieniu drzew....Klimat iście wakacyjny(!)
I co z tego, że dziś i jutro oboje pracujemy, skoro weekend w całości dla nas, z jeszcze wyższą temperaturą na plusie. Marzy mi się wyskoczenie gdzieś pod namiot... I popływanie w dzikim jeziorku w górach...
Przełomem sierpnia i września wykombinowałam sobie siedem dni wolnego które to chcę spędzić w Polsce. Nie wiem tylko jak się tam dostać, autobus ciągnie się 24 godziny, samolot mam z Mediolanu ( 250 km ode mnie) do Katowic ( 180 km od domu)...No i tracę na nim dwa dni ( wtedy nie lecą akurat), samochód nasz na pewno nie wytrzyma takiej podróży (jeden, polski, niedawno zezłomowaliśmy, a kolejny, który kupiliśmy, też zmierza ku końcowi żywota). Poza tym potrzebny mi kierowca, a Mariusz nie jest pewien czy dostanie wolne (wykorzystał już cały urlop, a jesienią chcemy oboje wziąć jeszcze dwa tygodnie, by jechać gdzieś w nieznane)...
Tymczasem jednak cieszę się wakacyjnym klimatem. szkoda tylko, że teraz nie mogę wskoczyć w komplecik do opalania, bo obiad robi się w piekarniku, zmęczony potomek wyje w niebogłosy, o czternastej idziemy na spotkanie w szkole ( bajka, z dzieckiem w takim stanie;), w poniedziałek szkoła zaczyna się na całego, a wieczorkiem o 16.30 wracam do pracy aż do wieczora....
Nie wspomniałam jeszcze, że w ramach wakacyjnego luzu, położyliśmy się po północy:)
Piękna chwilo, trwaj!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz