Mój syn wstał dzisiaj nieprzyzwoicie wcześnie, zważywszy na fakt, że ja mam akurat wolne w pracy. O godzinie siódmej byłam już na nogach, nieco niewyspana i rzecz jasna, mocno wkurzona...
Zaparzyłam kawę, postawiłam na stole mleko i płatki, przygotowałam miseczki...
I nagle słyszę:
-Mama, nie wolno tu wkładać twoich cycuszków!
( Hę???)
Maks wyciągnął ze swojego zabawkowego pudła mój zaplątany w nim stanik i odłożył go na łóżko.
- Tu są moje zabawki. Cycuszki się wkłada gdzie indziej.
No to ubrałam się, przywdziałam cycuszki i tak oto w przypływie dobrego humoru zaczął się kolejny, wspaniały dzień;)
Ale porządnicki :D Kto by przypuścił, że to potomek Kejosa (w nawiązaniu do źrodłosłowu) ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż...Z tym porządnictwem to bym się spierała.U nas wygrywa jednak teoria: jaki ojciec taki syn:)
OdpowiedzUsuńNo ale "cycuszki" w zabawkch mu się nie podobały (...jeszcze...) ;)
OdpowiedzUsuń