Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

środa, 3 sierpnia 2011

Za szybko...za mało. I tak trochę smutaśnie będzie.

Myślałam, że pojadę, wyszaleję się za wszystkie czasy i wyjaśnię sobie oraz swojemu ptasiemu móżdżkowi, aby dał sobie wreszcie spokój z Polską...Nie wypalił mój plan doszczętnie, ale czemu tu się dziwić, wszak skrzętnie ułożone plany zwykle nie wypalają. Nie było w ogóle czegoś takiego jak ,,czas wolny", wypełniły go doszczętnie pilne sprawy do załatwienia, a w rozrachunku nawet ich wszystkich nie podomykaliśmy. chcieliśmy przespać się raz pod namiotem, nad Jeziorem Czorsztyńskim, ale odstraszyła nas burza... Po spacerze rodzimymi małymi pagórkami nie było nawet mowy ( oto za czym się tęskni mając na co dzień do dyspozycji Alpy), zawitaliśmy w kilka miejsc, które chcieliśmy odwiedzić, ale dosłownie na moment, na krótką chwilkę, która nie była w stanie zaspokoić naszych apetytów. Był więc i grill u rodziców, i impreza u kolegi, a w końcu Chrzciny synka siostry, ale to wszystko w pośpiechu i poczuciu niedosytu. Zaraz po chrzcinach uciekliśmy do spakowanego samochodu i ruszyliśmy w deszcz na polskie, a potem niemieckie autostrady. Pozostała tylko garstka zdjęć...
Rzadka okazja, by zobaczyć rodzeństwo w komplecie:)

A tu z rodzicami

Z Kubusiem Darii
Kuzyni- spotkanie ,,po latach"

We Szwajcarii od początku doliny Valais jarzyło słońce, ledwie przytomni dojechaliśmy do domu, przespaliśmy pół dnia i całą noc, po czym trzeba było wstawać do pracy. Od wczoraj zbieramy gruszki, cały dzień przetaczają nam się przed oczyma te same obrazy: zielone liście na ciężkich od brzemienia owoców gałęziach. Znów jest mnóstwo czasu na rozmyślania, znów denerwuję się, gdy pada nocą i z rana wszystko jest jeszcze bardziej obrzmiałe od kropel deszczu, znów mówię sobie: kurde, czy to wszystko na co mnie stać?
Z drugiej strony solennie postanowiłam sobie być wdzięczną za to, co mam. Bo przecież jestem tu i robię to, co robię na własne życzenie. Wiem, że inni oddaliby wiele za pracę, jaką mam teraz. Mogę ciągle szkolić język, jest z nami Zuzia, która zostaje z Maksiem, gdy zarabiamy na chleb. Jest dobrze.
Tylko że po wyjeździe, który miał uporządkować wszystko, czuję się rozdarta pomiędzy dwa światy. Może lepiej byłoby nie wyjeżdżać, znieczulić się na wspomnienia i dawać do przodu? Może...Tyle, że ja chyba tak nie potrafię...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz