Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

sobota, 13 sierpnia 2011

Rozmyślnik jeziorny

Wczoraj, gdy przed południem wyjeżdżaliśmy po pracę drogą wśród winnic wiodącą do naszego domu, słońce ośmielało się coraz bardziej i przegoniwszy wszystkie białe kłębowiska chmur z błękitu rozciągającego się nad nami nieba, zachęcało uroczyście : ,,Wykorzystajcie jakoś tę wspaniałą okazję, którą Wam daję!". Na te słowa wykluł się w mojej głowie obraz jeziora... Co roku w wakacje mam to samo marzenie, banalne, jeśli wziąć pod uwagę czasy mojej młodości, gdy wolny czas do dyspozycji wylewał się strumieniami z wiecznie napełnionego dzbana, ale coraz to bardziej skomplikowane wraz z upływającymi latami życia: POPŁYWAĆ!

W ubiegłym roku w Polsce udało mi się zaledwie raz, i to połowicznie, potem nadrobiłam to w Albanii i czarnogórze, a w tym roku, tak, tak, byłam nad jeziorem właśnie wczoraj!!!
Upalna aura nie zdołałam zupełnie ogrzać chłodnej toni, a zaznaczyć przy tym pragnę że jeszcze we czwartek i piątek z rana odmarzły mi palce przy zrywaniu gruszek. Ale było pięknie, pływałam w kierunku nagich szczytów skalistych Alp, albo rozłożystej wierzby nad brzegiem, albo schodzącego coraz niżej słońca...
Zastanawiałam się ( do wczoraj) co jest ze mną z tym pragnieniem popływania, odnawiającym się co roku. Co sprawia, że widząc w wysokich górach jeziorko mrugające do mnie spośród zielonych i kamienistych wzniesień, wyobrażam sobie zaraz namiot rozbity obok niego i oczywiście siebie zapodającą tam w głębi żabkę. Albo gdy widzę zdjęcia znad morza znajomych lub całkiem obcych, lub też wspominam sobie naszą syfiastą sądecką Kamienicę, nad brzegiem której spędzaliśmy niegdyś z połowę wakacji...
A teraz już wiem. Przypomniałam sobie wczoraj, po jesieni i wczesnej zimie w Anglii, przełomie zimy i wiośnie w Polsce i początku lata tutaj; po całym roku bez pływania innymi słowy.
Gdy jestem we wodzie, moje ciało i umysł nie znają żadnych ograniczeń. Moje marzenia mają wymiar tak realny jak dojrzałe gruszki, które zbieramy. Wystarczy sięgnąć i lekko poruszać, a same z chęcią spadną do koszyka. W jednym momencie wszystko staje się możliwe, a ja spokojna o owo wszystko. Mimo, że wiele moich pragnień stoi z sobą w sprzeczności ( na przykład dużo podróżowania plus duża rodzina), wiem, że mimo to mogę spokojnie czekać ich spełnienia. I odpuszczam sobie zamartwianie się o szczegóły, pozostawiając inwencję naszemu Stwórcy. Nie obawiam się o pracę, ani jej brak, wiem, że gdziekolwiek nie wyląduję, będzie dobrze. Ba, bardzo dobrze będzie! Wierzę szczerze, że wszystko, co najlepsze jest wciąż przede mną. Tak właśnie, w skrócie i być może nieco patetycznie działa na mnie pływanie:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz