Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

piątek, 7 października 2011

O tym, co na rzut beretem:)

No i doczekaliśmy się jesiennej aury. Liście okolicznych winogron pożółkły w momencie. Nad szczytami pobliskich gór zawisły chmury, a w prześwitach między nimi widać świeży bielutki śnieg. U nas, na dole, nie jest najgorzej, tyle że spałoby się cały dzień w ciepłej pościeli, a tymczasem trzeba zaiwaniać piechotą do pracy. Dziś mam zmianę podzieloną na dwie partie: ranną i popołudniową, co daje mi cztery godziny wolnego po obiedzie i fajrant o dwudziestej...
Korzystając z przepięknej pogody dwóch ostatnich dni wolnego ( środy i czwartku) wybraliśmy się z Maksiem na dwa długie spacery. Wzięłam w garść aparat i tak oto powstały pierwsze fotki obrazujące najbliższą nam okolicę, która rozciąga się tuż za rogiem małej, wiejskiej uliczki:
Jak mama każe, to pozować trzeba


Winnice, zielone winnice

I winnic ciąg dalszy





Poza tym dziś widziałam mojego małego Szkraba w akcji ,,przedszkole";P Z rana dzieciaki przyszły do domu opieki, aby wspólnie ze starszymi pensjonariuszami przygotowywać nadzienie do ciasta, które będą konsumować tego popołudnia. Ależ miałam niespodziankę! Wychodzę na korytarz podczas rutynowego dnia pracy, a tu mój Maks z grupką innych dzieci. Gdy mnie zobaczył, zapytał:
-A czemu jesteś tak ubrana? ( mam takie wdzianko a la pielęgniarka).
A potem grzecznie kroił jabłuszka, słuchał poleceń pani ( po francusku) i odprowadzał mnie wzrokiem, gdy wracałam znów na piętro. Nie robiąc przy tym żadnych sensacji.
Gdy na niego patrzę, często myślę nad fenomenem łapania języka przez dzieci. Ja byłabym pewno bardzo zagubiona na jego miejscu ( pamiętam jakie sceny rozpaczy urządzałam mojej mamie w przedszkolu w wieku pięciu lat, a nawet w zerówce, i to rzecz jasna w polskojęzycznym otoczeniu), tymczasem on...radzi sobie. Radzi sobie świetnie! Zaryzykuję stwierdzeniem, że polubił nawet tutejsze przedszkole, mimo, że na początku nie znał prawie żadnego słowa po francusku. Myślałam o tym, żeby nieco ułatwić mu start i przyłożyć się do jego nauki języka, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Czy to przez brak czasu,czy przez bardziej interesujące rzeczy na głowie, czy wreszcie przez brak dostatecznej motywacji- nie wiem. W każdym razie obiecuję sobie, że jak trochę podrośnie nauczę go troszkę angielskiego;P
A tymczasem idę na łatwiznę i zostawiam go od czasu do czasu sam na sam z inteligentnym profesorem XXI wieku- komputerem:P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz