Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

piątek, 9 września 2011

Nadgorliwość gorsza od...

Temat, który dziś poruszę chodzi mi po głowie już od pierwszego dnia zetknięcia się z pracą fizyczną we Szwajcarii, czyli od szóstego czerwca tego roku. A jednak wstrzymywałam się długo, mówiąc sobie, że to, co obserwuję to wyłącznie jakieś oderwane od reguły przypadki. Generalnie rzecz biorąc nie cierpię obgadywania, ale umówmy się, że napiszę o ogóle, nie kimś konkretnym. Dziwi mnie cały ten stan rzeczy i bulwersuje jak nie wiem co. No, to teraz konkrety...
Jest taka jedna rzecz, która stanowi nieodłączny element dumy narodowej Polaków na emigracji. Podobnie w Anglii, jak i tutaj. Jesteśmy dumni z tego, iż DOBRZE ZAPIERDZIELAMY.
Emigracja oznacza bardzo często pracę poniżej własnych kwalifikacji, bardzo często w gronie innych emigrujących. I co? W angielskich fabrykach to my jesteśmy tymi, którzy napędzają produkcję naprzód, w przeciwieństwie do leniwych Hindusów czy Pakistańczyków ( o Anglikach nawet nie wspominając), a we Szwajcarii, obcinając kiście winogron, zrywając jabłka, gruszki i morele, dzięki naszym szybkim ruchom, stoimy w wybitnej opozycji do grona zjeżdżających tu tłumnie Portugalczyków...
O ludzie...N-ty raz spotykając Polaka słyszę ten sam tekst: ,, A ci to tak powoli te jabłka zrywali...", ,,My jesteśmy dużo szybsi niż Portugale, dlatego szef jest z nas zadowolony", ,,A tamten nic tylko by odpoczywał..."itp, itd... Dziwna przypadłość. W rolnictwie szwajcarskim zarabia się o blisko połowę mniej niż w zawodach typu sprzątacz czy kelnerka... Tak stanowi prawo, ale według opinii wielu, jest to po prostu rozbój w biały dzień. Praca jest tam naprawdę ciężka i wszyscy, którzy biorą w niej udział, dostają po tyle samo... Co gorliwsi wykonują więc kawał roboty za innych, a po częstokroć biorą się za nieswoje obowiązki, ot tak po prostu... Oczywiście, owi nadgorliwcy legitymują się najczęściej paszportem z orzełkiem... Gdy pracuje się po dziesięć godzin dziennie, tematy do rozmowy szybko się wyczerpują, co daje podstawę do obgadywania innych. Tych, którzy nic nie zrozumieją i zazwyczaj tych, co wolno pracują. Zasada pilnowania własnego nosa ( a co za tym idzie własnych pieniędzy) nie ma tu racji bytu. Tylko, że ci ,,słabsi" są bardzo często dużo starszymi. A zdrowie ma się tylko jedno...
Tak się zastanawiam i rozkminiam skąd to się w nas bierze? Dlaczego nawet w ( za przeproszeniem) byle gównie, musimy zawsze stawiać się nad innymi, w zupełnej do nich sprzeczności. Dlaczego w każdym kraju, do którego emigrujemy, wyłazi na jaw nasz wrodzony rasizm, który każe na Hindusów w UK mówić ,,ciapaci", na Portugalczyków tutaj ,,psy", a Arabów we Francji ,,szwajory"? I co, jeśli ktoś z nas, tak jak ja na przykład, nie wpisuje się w grono wybitnych ,,zapierdzielaczy" i woli wykonywać to, co ma do zrobienia powoli, nie wybijając się z tłumu i co najważniejsze, zostawiając sobie siły na kolejnych dwadzieścia lat pracy zawodowej... Powinni wypisać mnie ze swego grona, ale nie zrobią tego, bo rozumiem po polsku:P
Ok, w mojej obecnej pracy jestem jedyną Polką i problem mnie nie dotyczy, ale Mariusz boryka się z nim na co dzień. A dziś ma wolne. Jutro i pojutrze również. Pierwszą reakcją na tę wieść rodaków z jego pracy było zmartwione pytanie: ,,A cóż my zrobimy z tyloma dniami wolnego???". Tymże przykładem z anonimowych ust wyjętym pozostawiam temat otwartym, bo nie wiadomo jaka jeszcze perełka wpadnie mi w uszy wśród rozkwitłego rolniczo regionu Valais...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz