Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

sobota, 20 października 2012

Obrażalski


Od kilku tygodni mieszka z nami mały Pan Obrażalski. Co dzień słyszymy teraz:,,Obraziłem się!" ,,Nie rozmawiam z tobą!" ,,Teraz jestem OBRAŻONY!!!"
Co ciekawe, słyszymy je w obliczu, jakby się zdawać mogło, bardzo błahych sytuacji.
Od kilku tygodni jest z nami również rodzina w gościnie. Chciałoby się więc dobrze zaprezentować, mieć syna grzecznego na medal, a przecież wiadomo, że takie obrażanie bynajmniej nie idzie w parze z idealnym wychowaniem;)
 Nie zadawałam sobie pytania skąd mu się to wzięło aż do jednego z ostatnich wieczorów...
 Mama męża i szwagierka relacjonowały właśnie jak to trudno było okiełzać Maksa w drodze ze szkoły...Co krok obrażał się, obracał na pięcie, uciekał za bezpieczne granice placu zabaw, wygłaszał brzydkie wyrazy. Zastanawiałam się dlaczego tak się zachowywał, skoro ja, osoba której w mniemaniu innych ,,wchodzi na głowę" potrafię jednak pogadać z nim tak, żeby nie robił tych rzeczy. Wyszło na to, że mamy w domu nieposłusznego gówniarza, który widocznie jest zbyt rozpieszczony, a którego ja przecież zupełnie nie znam(!!!). Możliwe też, że to tylko ja w taki sposób usłyszałam komunikat żeńskiej części rodziny męża, z którą zresztą zdarzało mi się nieraz mieć na pieńku, zwłaszcza w kwestiach dyscypliny ( dziecka i własnej) i odpowiedzialności.
Wówczas Mariusz rzucił refleksją: ,,Ale on nigdy wcześniej się nie OBRAŻAŁ. Nie miał tak aż do teraz. Może to jakiś etap rozwojowy, czy coś w tym stylu?"
A mnie nagle olśniło! Żaden etap, co to, to nie.... Ja i Mariusz często mamy odrębne zdania, o które walczymy na szable niemal... Możemy milczeć i zamykać się w sobie góra przez dwie godziny... Nie obrażamy się. Nie używamy zdań: ,Jestem obrażony/na". Nie mógł więc ściągnąć tego od nas. Ze środowiska szkolno/rówieśniczego również nie mógł przywlec, bo tam mówią po francusku. Co najwyżej używałby na swój stan innych słów...
Potem mignęła mi w głowie scenka z któregoś popołudnia przed naszym domem: ,, Masymilianku, no to teraz babcia jest na ciebie obrażona"... Eureka!!!
Nie chcę teraz, aby zabrzmiało to jak obelgi rzucane w stronę rodziny M., ale przecież mogłam zobaczyć to czarno na białym...
Ludzie, którzy stosują obrażanie się na porządku dziennym, kompletnie nie rozumieli dziecka które się obraża, biorąc to za przejaw jego rozpuszczenia i arogancji...  Powiedziałam wtedy głośno i wyraźnie: ,,Racja, dawniej nie znał w ogóle takich słów. Może spróbujmy więc nigdy nie używać w jego obecności takich sformułowań i po prostu nie obrażajmy się na siebie nawzajem". Wszyscy przytaknęli pomysłowi. Nikt nie odebrał mej mowy personalnie. Nikt nie zdał sobie sprawy, że tak naprawdę to on jest tym który się ,,obraża"...
Wniosek nie jest zadowalający. A co, jeśli dziecko, jest naprawdę tym zwierciadłem, w którym bardzo dobrze widać nasze własne wady? Jest milion rzeczy, które irytują mnie w Maksiu, a może wszystkie je nabył z moją ślepą pomocą? Mam mu za złe, że jest tak uparty i czasem tak beznadziejnie zasadowy, a może to my uczymy go tego, poprzez bycie skostniałymi rodzicami, że ma być tak, i  koniec i kropka, bo mówię to JA ( autorytet od siedmiu boleści;)
Jakie to trudne przyglądać się dokładniej każdej z pozoru przykrej sytuacji każdemu zachowaniu, które nie mieści się w głowie ani nam, ani tym bardziej przybyłej rodzince...

2 komentarze:

  1. pewnie w jakiś sposób jego zachowanie odzwierciedla Wasze zachowania... ale czy to że jest uparty to tak źle? ma chłopak charakter? a że chce stosowaćzasady - to chyba nie tak źle, że chce dotrzymywać umów. Wy chyba też macie zasady, których sami przestrzegacie. pizsę na podstawie tego, co pomyślałam po przeczytaniu posta, więc wiem, że nie znam tych sytuacji... tak tylko rzucam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Te zasady...No wiesz, chodzi np o to, że czasem musi być pierwszy na drodze, i jeśli ktoś go wyprzedza, ma z tym duży problem albo jak w książce przerzucę na raz zbyt dużo stron, to się wkurza, albo musi przejść przez ulicę mieszcząc się pomiędzy takimi dwoma liniami, czy też chodzi tylko w obrębie płyty chodnika nie przecinając linii ich złączeń ( i tak każe postępować każdemu kto idzie obok niego, co postrzegam właśnie jako zbyt sztywne i zasadowe)

    OdpowiedzUsuń