Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

środa, 10 października 2012

Biblioteka pięciolatka

Zawsze uwielbiałam czytać. Największe po temu możliwości miałam rzecz jasna na studiach, kiedy to pochłaniałam wielkie ilości książek wszelkiej maści. Z łezką w oku wspominam te czasy, ograniczona teraz przez odległość od kraju z jednej, i bariery językowe, z drugiej strony.
A mój Maksiu...No cóż. Jest w stanie skupić swoją uwagę jedynie na książce, która ma dużo ilustracji. Przy okazji lubi też bajki opowiadane przeze mnie z pamięci, więc jadąc do Polski obmyśliłam plan ubogacenia jego biblioteczki, a tym samym zasobów języka i wyobraźni ( hehe).
Kupiłam ,,kultową" ,,Chatkę Puchatka" w oryginalnej wersji, ,,Doktora Dollitle" i Małego Księcia". Zacierałam rączki na myśl o pasjonujących lekturowych wieczorach we dwoje. A tu już pierwsza próba okazała się porażką...Pierwsza strona-ok, ale następne, wypełnione małym druczkiem, w dodatku bez obrazków, okazały się strasznie nudne. Więc zostały przez mojego syna przewertowane aż do ostatniej kartki, co oznaczało, że zakończyliśmy czytanie....
Książki spoczęły więc w maminej szufladzie... Z braku innych czasem sobie je podczytuję....
Tymczasem Maksik dorwał w ręce coś bardzo ciekawego. Brat mojego męża przygotowuje się do egzaminu na ciężarówkę, ma więc ze sobą cały zestaw egzaminacyjnych pytań. Kiedy mój syn znalazł to cudo, spędził bitą godzinę ślęcząc nad obrazkami na jednej ze stron. Te wszystkie skrzyżowania, światła, różne pojazdy, pełno drogowych znaków- to było TO!!!
I tym sposobem książeczka, która większości populacji kojarzy się siłą rzeczy z czymś negatywnym, zainteresowała moje dziecko bardziej niż bestsellery światowej literatury;)

3 komentarze:

  1. ;) może jeszcze potrzebuje czasu na książki bez obrazków, a może woli posłuchać opowiadającej mamy ;) Możesz sobie poczytać, a wieczorem mu opowiadać - i wszyscy będą zadowoleni ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, na pewno potrzeba mu czasu. Na szczęście nigdzie się nam nie spieszy... Choć a propos nowych umiejętności, to po francusku liczy już dalej niż po polsku. Szkoła daje wycisk, a mamusia w domu odpuszcza;) A tak na serio to wiem, że kiedyś wszystkiego się nauczy, więc po co to przyspieszać?

    OdpowiedzUsuń