Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

środa, 4 lipca 2012

Bliskie nieodkryte...


Najbardziej lubię odkrywać świat z moim Maksiem. 
Lubię nasze chwile sam na sam, gdy idziemy przed siebie niczym Kolumbowie odkrywający Amerykę (co najmniej!)
Bierzemy w plecak koc, coś do picia, i jakiegoś owocka, i wybywamy.
Tuż za rogiem czają się nieraz miejsca, o jakich nie śniło się nawet kolorowym broszurkom z biur podróży!
Wczoraj byliśmy po raz drugi ( a ten pierwszy raz zdarzył się też całkiem niedawno), nad jeziorem. Mamy do niego dwa i pół kilometra, a wycieczkę w doskwierające upały wynagradza przyjemny chłodzik i cień na miejscu.
Nie macie pojęcia ile się tam dzieje!
Są kaczki, które podpływają chętnie do dziecka z suchym chlebem w ręku! I ogromne ważki! Lilie wodne piękniejsze niż w książce dla dzieci! Żaby wygrzewające się na słońcu! Gałęzie wierzb opadające do wody! Drzewa, po których bez problemu można się wspinać! Błotniste ścieżki świetne do rozpędzania się !(  i zaliczania miękkich poślizgów jednocześnie)


Trudno powiedzieć który groźniejszy






Tyle, że...
Tak rzadko mam czas, żeby wyjść i odkrywać świat...
Tak rzadko chce mi się uczestniczyć w świecie mojego dziecka...
Ciągle są na głowie telefony, rachunki, załatwianie tego czy tamtego...i nerwy, stres....skrajanie wybryków Maksia na mój własny fason, modny i wygodne, nigdzie nie uwierający...



4 komentarze:

  1. Ech, podobno nawet 15 minut dziennie uważnej obecności pozwala poczuć miłość i bliskość, która nasyci i dziecko i rodzica. Tak ostatnio przeczytałam i przytaczcam Ci na pocieszenie ;) Trzymajcie się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za pocieszenie:) Ja się też a propos zamierzam ostro zabrać za fajną pedagogiczną lekturę:)

      Usuń
    2. Ty to na pewno znasz...,,Mądrzy rodzice"...Ale ja jeszcze nie czytałam!:)

      Usuń