Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

środa, 15 maja 2013

Po przerwie...

Ano tak jakoś bywa czasem, że jakoś wyparowuje ochota do pisania. I to bez zbędnych przyczyn, wystarczy słońca trochę więcej, wystarczy zieleni nieco intensywniejszej, i spraw do załatwienia z sobą samą, i już w każdej wolnej chwili ucieka się do tego, zamiast do komputera.
Moi domownicy byli na tygodniowych wakacjach we dwójkę, przejechali się do Tunezji, zdali już relację, pokazali zdjęcia, nawet przemknęło mi przez myśl, żeby uwiecznić jakoś tu po prawej tę ich podróż, ale to bez sensu zupełnie, jak się samemu nie było, nie widziało, nie poczuło.
Ja zaś, już pierwszego popołudnia po ich wylocie, natknęłam się  w ogrodowych schodach na węża, i zupełnie zbaraniałam... Początkowo każdy patyk leżący na ziemi był dla mnie obślizgłym stworzeniem, a ponadto byłam pewna, że czają się one pod moim łóżkiem, w zakamarkach każdej torebki, w pościeli. Potem trochę wyluzowałam, obserwowałam życie mego prywatnego gada, jego sposób poruszania, godziny wylegiwania się na tarasie, barwy, język...Nawet polubiłam jego towarzystwo, często jedyne w moje dość samotne, lecz nigdy puste wieczory.
Drugiego dnia postanowiłam oswoić się na nowo z samochodem, towarzyszyła mi w tym koleżanka z pracy. W mieście na dole, po obrobieniu przodem, tyłem i bokiem wszystkich parkingów i zatankowaniu bryki, obluzował się nam jakoś niefortunnie lewarek i auto nie jeździło na niczym oprócz dwójki. Odholował jej pod dom chłopak koleżanki, ale przez tydzień nigdzie więcej się nie ruszyłam. Chodziłam więc do pracy pieszo ( dobra, przecież nie od dziś wiadomo, że może połowa tych wyjść kończy się na nogach, zwykle zabierają mnie znajomi z pracy, którzy zaczynają wszak o tej samej godzinie, a wszyscy są zmotoryzowani), na zakupy- pieszo, na kurs komunikacji ( o tak, zapisałam się niedawno!) -okazją...
A gdy już Maksiu przyjechał z powrotem, to nie mogłam uwierzyć, jak w ogóle można koegzystować z tak głośnym i naładowanym energią dzieckiem ( i do dziś się sama sobie dziwię).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz