Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

sobota, 18 maja 2013

Aaaa, co tam...

Znów weekend...I znów pracujący.
Mariusz i  Maks wyjechali na wycieczkę do Niemiec, zobaczyć się z najlepszym przyjacielem mojego męża, który tam pracuje... Mają jakieś 450km do pokonania...będą spali nad brzegiem jeziora, pod namiotem, tuż obok pracowniczych domków dla robotników z Polski. Mają nawet zamiar złowić jakąś rybę i oprawćc ją na ogniu...Szkoda, że zapomnieli wędki...
A ja...w pracy. Po prostu cudownie! Ileż razy obiecuję sobie, że znajdę nową, lepszą posadę- z wolnymi weekendami...Tymczasem już drugi raz otwieram list z pokręconą, dziwną odpowiedzią w sprawie uznania mojego dyplomu. I tak znowu, powiedzmy sobie szczerze, na maksa zmotywowana nie jestem. Nie jestem pewna, ile zostanę w Szwajcarii, a jeśli niedługo, to po co się tak starać??? Jeździć na kursy, staże, kuć zaprzeszłe francuski czasy, które wyszły już zupełnie z użycia, a jednak na egzaminach wciąż obowiązują?:)
Aaaa...co tam:) Miałam nie wspominać o podróży do Tunezji, ale nie mogę się powstrzymać. Nie znając żadnych informacji praktycznych, a raczej zapoznawszy się z nimi i zapomniawszy...wklejam jedynie zdjęcia:)
Morze...to, czego zazdroszczę im najbardziej:)

A to jest stacja benzynowa:)


Przystanek ze względu na Maksymiliana...wszak atrakcja obok jak się patrzy



Tak spali...












Ekipa z wyprawy na pustynię...najmłodszy uczestnik- 5 lat, najstarsza uczestniczka( po prawej)-80:)














Wypiekanie chleba na piasku



Gorące źródła na pustyni

















Rajsko...
Popatrzeć zawsze miło...A może kiedyś i ja machnę się do Tunezji???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz