Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

sobota, 19 stycznia 2013

No to zima!

Zima, gdy byliśmy dziećmi...Pamiętacie to?
Pierwszy śnieg zawsze mylił mi się ze szronem, gdy widziałam za oknem białe gałęzie, to nie mogłam usiedzieć z radości, że już nasypało. A gdy zaczęło prószyć na serio, w ogóle nie bywaliśmy w domu. Była u nas taka górka, nasyp obok przejścia przez tory, skąd zjeżdżaliśmy całymi dniami. Laliśmy też mnóstwo wody na dziadkowe grządki, żeby zrobić lodowisko. Budowaliśmy igloo. Nie przestawialiśmy męczyć taty i wujków, żeby zrobili kulig z nas i naszych sanek. Bawiliśmy się w Wyprawy na Północny Biegun, lepiliśmy bałwany, śniegowe kulki, albo robiliśmy wyścigi saneczkowe ze starszymi jako konie pociągowe i młodszymi dzieciakami na zaprzęgach...
Gdzie się podziała ta radość? Czy wraz z wiekiem przepadła bezpowrotnie i mogę jedynie mieć nadzieję, że czuje ją tak samo silnie moje dziecko?


Radość jednak żyje nadal. Tylko, jakby ciut onieśmielona...
Przykryta tym, co stanowi całe tak zwane ,,dorosłe życie"...
Ale czasem daje się poczuć na nowo...
Wczoraj wyjechaliśmy na sanki. W tym roku odkrywamy trasy saneczkowe w wysokich górach, o których istnieniu nie myśleliśmy jeszcze tamtej zimy. Trzeba do nich dojechać kolejką, a potem zjeżdża się po specjalnie ubitej drodze. Najdłuższa trasa ma dziesięć kilometrów, inne nieco mniej.
Mariusz wypuścił się w drogę pierwszy, Maksiu pojechał ze mną. Bywało czasem tak stromo, że zjeżdżaliśmy na tyłkach. Wokół słońce świeciło tak pięknie, że odbijał je każdy maleńki kryształek. W koronach zielono- białych choinek śpiewały ptaki. My też śpiewaliśmy. Śmialiśmy się, jakbyśmy byli najszczęśliwszymi ludźmi na tej planecie. Każdy zakręt, każdy zjazd to był nowy powód do śmiechu...
Moja radość wróciła sobie, za nic mając fakt, że ja to rodzic i tylko ten mały obok mnie może pozwolić sobie na totalne szaleństwo.
Co tam, przez chwilę znów byłam dzieckiem:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz