Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

wtorek, 8 października 2013

Prasowanie myśli

Prasowanie, rzec mam ochotę, tak jest typowe dla Szwajcarii. W każdym wiejskim sklepiku znajdziesz ogłoszenie, że pani do prasowania szuka kilku godzin pracy. Ba, te, co zamożne, zamiast prasować, wieczorami, po spełnionym dniu w pracy, chodzą się odchudzać i upiększać, ale ciuchy uprasowane być muszą, stąd te panie.
Inne panie, z klasy niższej, prasują same. Ale za to z jakim rozmachem! Godzinami tak prasują, twierdząc nawet, że sprawia im to niejaką przyjemność. No bo, jeśli wziąć pod uwagę masę innych domowych zajęć, to i przecież owo prasowanie nie wypada tak najgorzej.
Ja zawodzę, niestety, już na najniższym pułapie, zwykłego najzwyklejszego prasowania jak należy, a co tu dopiero mówić o prasowaniu, wygładzaniu i segregowaniu moich własnych myśli, z jakim może i łatwiej i szczęśliwiej byłoby żyć.
Za oknami i drzwiami jesień, ale tak łagodna, jakby się nie ośmielała jeszcze włazić z buciorami i przekreślać wakacyjnej bajki. Ot na przykład w niedzielę umościłam się w słońcu na leżaku i tak spędziłam całe popołudnie, bo łaskawe słońce mi na to pozwalało. Wobec czego- gdzie tu narzekać?! A jednak, wystarczy dać moim myślom trochę swobody, a już wylatują na nieznane, grząskie tereny. Pytam więc samą siebie: cóż uczynić z własnym życiem? I nie wiem. Nie chcą się mnie trzymać żadne plany, choć po prawdzie, to ja również się ich nie trzymam.Do tego huśtawka nastrojów, zamiast emocjonalnego uporządkowania- jak trudno z nią funkcjonować w kraju, w którym przecież zawsze i niezmiennie ,,ca va". Nawet w podręcznikach uczą, że nie wypada dawać negatywnej odpowiedzi o samopoczucie(!).
Jest mi źle w mojej pracy, ale na gruncie poszukiwań nowej- cisza...Więc zaraz wpycha mi się do głowy parada czarnych myśli- nie dasz rady! jesteś z obcego kraju! bez znajomości ani rusz! Choć przecież względnie w siebie wierzę, wierzę w moje talenty, wierzę w szczęście do znajdywania pracy, więc...o co chodzi? Kiedy temat pracy ulatuje gdzieś dalej, zaraz się pojawiają zastępy myśli o tym, jakże nieudaną jestem mamą, i że tak mało czasu mam dla syna, a jeśli już- to i tak nie jest między nami tak jak bym chciała, by było. To samo z mężem. Z delikatnymi pąkami przyjaźni, które i być może miałyby się szanse rozwinąć na tej obcej ziemi, gdybym tylko mocniej chciała...Bardziej się starała...
Mówi się, że ci, co wiedzą, gdzie dążą, osiągają szczęście w życiu. A ja raz sobie dążę do tego, drugi raz do czegoś zupełnie innego, a bywa, że owe dwa cele, się nawzajem zupełnie wykluczają. A jednak cieszę się z niespodzianek, z niewiadomym w moim życiu. Wkrótce krótkie wakacje, a ja do dziś nie wiem, gdzie się znajdę. Na ogół jestem jednak szczęśliwa. Nie licząc takich dni jak dziś, kiedy nawet pranie nie wstawione, a co dopiero mówić o prasowaniu!

4 komentarze:

  1. Podobne rozterki czasem mam ;) Ale jak to czytam, że opis tego, co lubisz (ta niewiadoma) bardzo pasuje do Włóczykijki.
    Chciałam napisać już dawno, że dziękujemy za możliwość odwiedzin u Was i chociaż na chwilę, to było nam miło. I wjechaliśmy na tamę. Jak Jerz zobaczył wagonik, to ciężko było nie wjechać. Byliśmy w chmurze ;)
    Piękna ta Wasza Szwajcaria. Co do prasowania sie nie wypowiadam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy, zapraszamy też zimową porą;) A myślałam, że z zapory nic nie wypaliło! Zza chmur widzieliście choć kawałek jeziora?

      Usuń
    2. Niestety nie. Ale sama zapora imponująca, nawet widziana z dołu (wtedy jeszcze nie było chmury, chmura wspinała się wraz z nami ;)). I cudne widoki po drodze mijaliśmy, napatrzyliśmy się, że ho :)

      Usuń
    3. A tak zbaczając z tematu...czy mogę dostać zaproszenie do czytania Twojego bloga?:)

      Usuń