Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

czwartek, 11 lipca 2013

Powroty

Nie wiem czy każdy człowiek cierpi na tę przypadłość, ale ja całkowicie czuję się rozbita przy okazji wszelkich powrotów. Być może to wynik tego, że leciałam od wczorajszego popołudnia, całą noc i że kiepsko spałam z powodu rewelacji żołądkowych po wspólnym uroczystym obiedzie w średnio świeżej knajpce z mężem mym, który wraca tu w niedzielę. Jedliśmy potrawę zwaną pilau, mocno doprawiony drobny ryż, pieczony chrupiący kurczak w czerwonej panierce. Było to w samym sercu Mombassy, skąd później odleciałam do Addis Abeby, gdzie z kolei przez pięć godzin, z braku innych rozrywek, przyglądałam się kulturowej mieszance ludzi przepływających przez lotnisko (uwielbiam!). Były Arabki z urzekającym spojrzeniem rzucanym spod czarnych rzęs, ze stopami malowanymi henną, były Hinduski z czerwonymi kropkami na czole, w kolorowych sari, i skośnookie nowoczesne turystki, ale i piękne (chyba) tajskie dziewczyny, były czarne kobiety z jaskrawymi turbanami na głowie, i jeszcze biali ludzie, biali bardziej i mniej, a nawet tacy biali na bardzo nieatrakcyjny dla mnie sposób ( o rudawych włosach najczęściej).
Siedząc teraz na nowo w szwajcarskim swym gniazdku, pytam sama siebie, czy ta podróż przydarzyła mi się naprawdę, czy to był tylko sen?
Lądując dziś w Mediolanie, patrzyłam na geometrycznie wycięte w ziemi pola, na symetryczne dachy domów, na lasy, ba, nawet Alpy wydawały mi się takie...no..uporządkowane, na miejscu.
Nic tu nie przypomina Afryki, którą poznałam. Do której poleciałam po raz pierwszy w życiu i której obraz już nigdy nie zniknie z mojej pamięci. Kurz. do teraz jest na moim plecaku, z płuc pewnie będę się go pozbywać kilka miesięcy. Błoto. Rozgardiasz. Niewyobrażalny smród spalin. Niekończące się stragany wprost na twardej ziemi. Ruch. W każdym zamieszkałym zakątku ludzi jak mrówek. Kobiety z dziećmi w chustach. Brudne, podziurawione ubrania dzieci. Ciągłe nawoływanie. Wieczorem fetor alkoholu nie do wytrzymania, w ciągu dnia- potu i zmęczenia.
U nas wszystko jest inne. Wjeżdżam do jednego z najbogatszych europejskich krajów pociągiem, a w głowie kołacze mi pytanie- skąd się bierze taka niesprawiedliwość? Ale na to pytanie nie ma odpowiedzi. Podróże jednak kształcą i wiem już, że nie da się pomóc Afryce dawkami pieniędzy czy dostawami żywności. tu chodzi o coś dużo głębszego...
Opis podróży będzie się powoli tworzył. Piękna i ekstremalna podróż za nami. Nie wiem ile przejechaliśmy kilometrów, ale było ich sporo (może się doliczę). Kolorowymi autobusami, sławnymi matatu, tirami, na motorach(!) i tuktukami...
Tymczasem dziś rano okazało się, że włoska kolej strajkuje i z braku innej możliwości wracałam część drogi (we Włoszech właśnie) okazją. Najpierw jeden chłopak zaprowadził mnie na wyjazdową drogę z miasta, potem wziął mnie taki biznesmen w średnim wieku, rozmawiało nam się świetnie ( ja po angielsku i francusku, on po włosku, hehe), po czym wsiadłam w pociąg do domu. Ile lat mi to doświadczenie odjęło, to moje:) Znów poczułam ten wiatr we włosach. Poza tym lato tu w pełni. I gwarantuje Wam, słońca więcej nawet niż w Afryce!

4 komentarze:

  1. Czekam niecierpliwie na relację!

    Domi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki i proszę o czekanie jednak cierpliwe:) Bo u mnie pisanie relacji niestety, wieki zajmuje:P

      Usuń
  2. Natalko już się nie mogę doczekać relacji z Waszej Afrykańskiej podróży :):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś się pojawi na pewno:)Teraz mam rozgardiasz w głowie:)Pozdrawiam i witam na blogu!

      Usuń