Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

czwartek, 15 marca 2012

:(

Tunel, w którym we wtorek wieczorem w wypadku autobusowym zginęło dwadzieścia osiem osób, jest kilkanaście kilometrów od miejsca, w którym mieszkamy. Ostatnio przejeżdżałam tamtędy tydzień temu, również autokarem, na wycieczce zorganizowanej przez nasz zakład pracy. Ta tragedia, która miała miejsce, nie mieści się w głowie, bo tutejsze drogi są naprawdę bezpieczne, a kierowcy po prostu nie przekraczają dozwolonej prędkości...
Radio wspomina coś na te  temat tylko raz na godzinę, w pracy jest mnóstwo rzeczy, którymi można zająć myśli, ale ja i tak przez cały poranek powracałam do pytania: DLACZEGO?
Jestem teraz w trakcie odsłuchiwania audiobooka, który przyszedł pocztą, i jego motto brzmi, jak uczynić kryzysy czymś, co sprzyja w naszym rozwoju. O ile małe kryzysiki, które mnie dotykają, można jeszcze wyprowadzić na prostą, to tak wielki kryzys jak czyjaś śmierć jest dla mnie zbyt przytłaczający. We wczorajszej rozmowie z Mariuszem stwierdziłam,że ja po prostu nie byłabym w stanie przeżyć śmierci własnego dziecka. On na to mi rzekł, że tak mi się tylko wydaje. I że  z każdą rzeczywistością, choćby i najbardziej koszmarną, można się w końcu oswoić...
I choć u nas słońce, jakiego nie powstydziłby się maj, to gdzieś w sercu tak żal mi tych dzieciaczków...

2 komentarze:

  1. W ramach teodycei polecam coś, co ostatnio przesłuchałam - Listy starego diabła do młodego C.S. Lewisa. W jednym rozdziale bardzo ciekawie mówi o śmierci i o tym, kiedy jest najlepszy moment, by umrzeć. Wiem, że piszę to na chłodno, nie w emocjach, w jakich jesteś Ty. W takich emocjach lepiej chyba nie zadawać zbyt wiele pytań... bo żadna odpowiedź nie będzie dobra... i przemyśleć sobie wszystko, gdy trochę ucichną. Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już kilka razy słyszałam o tej książce, pozostaje mi więc tylko po nią sięgnąć... Generalnie nie jestem aż tak wstrząśnięta, żeby nie móc normalnie funkcjonować, ale np. gazety w pracy ze zdjęciami z miejsca wypadku i fotografiami dzieci, nie przeczytam bez łez... Tym bardziej, gdyby coś tak strasznego dotknęło mnie osobiście, wydaje mi się, że nie byłabym w stanie dalej normalnie funkcjonować. Właściwie jeszcze nigdy w życiu nie przeżyłam straty kogoś bliskiego, dlatego w tym temacie czuję się okropnie nieodporna...

      Usuń